czwartek, 23 grudnia 2010

Przyjaciel to coś więcej niż tylko człowiek.

Po awanturze z ojcem wybiegła z domu zakłądając na siebie tylko swój czarny płaszcz który leżał na fotelu obok drzwi. Ze łzami w oczach myślała o tym jak alkohol może zmienić człowieka. Od kilku miesięcy nie pił, było normalnie jak w zwyczajnej kochającej się rodzinie. Nie zawsze starczyło na wszystko pieniędzy ale nie potrzebne były jej co miesiąc nowe buty czy ubrania. Przeszukała kieszenie swojego nakrycia gdzie znalazła tylko gume do żucia, słuchawki i kilka złotych. Mocno zacisnęła w dłoni woreczek ogrzewający i szła prostą drogą przed siebie. " Dlaczego nie może być normalny". Przeczuwała że zaraz zacznie płakać, zagryzała wargi ze smutku i nienawiści jaką w tej chwili żywiła do ojca. Każdy normalny facet z imprezy z kolegami wraca normalnie, co prawda ma wypite ale kładzie się spać by na drugi dzień być trzeźwym i nie sprawiać kłopotu rodzinie a on? Nie dość ze wrócił najebany w trzy dupy to zasną na podłodze zaczą wyzywać domowników od najgorszych. Jedynym pozytywem było to że niekogo nigdy w życiu nie uderzył, tylko był strasznie mocny w gembie. Kidy tak się mówi wszyscy się śmieją że tylko ktoś umie pocisnąć a nie dojdzie do rękoczynów ale tu było to na szczęscie jego żony i córki. Prezchodząc obok parku rozjerzała się wuarznie czy nie siedzą jacyś bezdomni ani podejrzane typki. Teren był czysty więc postanowiła usiąś na pierwszej ławce stojącej pod przepiękną bezlistną wierzbą, tak zwaną płaczącą wierzbą. Oddychała głęboko, obserwowała jak biała mgiełka wydostawała się z jej ust. Włączyła muzykę i wkładając słuchawki do uszu okryła twarz dłońmi. Po policzkach pociekły jej słone łzy, nie miała siły ich otrzeć , przestawała czuć swoje suche i zmarźnięte usta i czerwone od zimna uszy. Dostała sms'a. " cześć, gdzie jesteś? byłam po ciebie ale cię nie zastałam. gdzie cie powiało?". Uśmiechnęła się. Ucieszył ją fakt żę jednak ktoś pamięta o jej istnieniu. Wybrała numer i zadzwoniła. - cześć, ja jestem w parku. przyjedziesz? - spytała jąkając się z zimna.- tak , zaraz będę, płakałaś? - po prostu przyjdź - rozłączyła się. Jej przyjaciółka wiedziała ze coś się stało, była świadoma jej problemów ze starym, tak samo jak i wiedziała o wszystkich innych jej kłopotach. Usłyszała czyjeś kroki. ODwróciła się i ujrzała postać swojego anioła. Pomachała dłonią na przywitanie i usiadła prosto. - co się stało?? - krzyknęła już z daleka jej koleżanka. - sama wiesz... stary znów się najebał jak świnia, nie mam już siły! ciągle myślę dlaczego on nie panuje nad sobą! dobrze wie że nie powinien pić, dobrze wie ... - zaczęła szeptać.- ej cicho , cicho , jakoś to będzie , dobrze wiesz że przestanie pić , ostatnio też przestał - npo właśnie ostatnio!! widzisz, znów do tego wrócił. nie zabraniam mu z mamą chodzić na jakieś tam męskie wieczory czy jak tam te durnie to nazywają ale ... - nagle jej przerwano. - wiem. wiem kochanie że jest ci ciężko, ale pamiętaj że jesteś silna , tak samo jak twoja mama i ze wszystko sie ulozy. pamietaj ze zawsze masz we mnie wsparcie i ze z kazdej sytuacji jest wyjscie. moge ci obiecac ze w koncu twoj ojciec przejzy na oczy , a jezeli znow z jakiej imprezy wroci pijany mozesz przyjsc do mnie, albo mozesz isc z mama do twojej babci! pamietaj ze macie przyjaciol i ze zawsze macie sie do kogo zwrocic - powiedziała jej przyjaciółka po czym delikatnie podnosząc kąciki ust objęła ją. Czuła jak zalewa jej rękaw morzem łez ale wiedziała że nie przeszkadza jej to, wiedziała że może siedzieć z nią nawet całą noc .

1 komentarz:


* Napisz, że obserwujesz, a zrobię to samo :)
* Przeczytaj chociaż połowę tego co napisałam.
* Pisz co sądzisz.