sobota, 25 grudnia 2010

" Uwielbiam te twoje fochy "

Zgasiłam światło w łazience i zapaliłam dwie świece. Jedną zwykła, drugą cynamonową. Zapach unosił się w całym pomieszczeniu. Szybko zrzuciłam z siebie ubrania i zanurzyłam się w gorącej wodzie. Na kilka sekund schowałam się pod wodę. Wynurzyłam się i w dłoń chwyciłam kieliszek czerwonego wina. Popijałam powoli , czułam jak paruję. Lustra zasłaniała mgła. Do uszu wsadziłam dwie białe słuchawki i zatonęłam w melodii piosenki. Relaksując się i wcierając w siebie różne żele usłyszałam jak ktoś energicznie puka w górne okno. Zerwałam się najszybciej jak potrafiłam i zbiłam swój ulubiony kieliszek. " cholera" krzyknęłam. Zwinnym ruchem biorąc ręcznik z podłogi i chowając się z nim w wodzie i zakrywając się jak małe dziecko pianą dostrzegłam kogoś za oknem.
- Zboczeniec !! - wydarłam się . Rzuciłam pierwszym lepszym szamponem w okno. Postać znikła i usłyszałam dzwonek do drzwi. Powoli wychodząc z wanny obserwowałam czy nikt mnie nie podgląda. Ubrałam bieliznę i przebiegłam do pokoju, założyłam na siebie białe leginsy i pierwszy lepszy sweter. Koło wyjścia stała miotła którą jeszcze tego samego dnia sprzątałam. Otworzyła drzwi i bez wahania machnęłam celując w stojącą przede mną postać.
- Sara!! - wykrzykną. To był mój chłopak.
- O Jezu , przepraszam kochanie , o boże boli cię ? -
- Nie kurna , trzymam się za Głowę tak dla jaj!! - powiedział kpiąc ze mnie. Zmieszana wprowadziłam go do środka.
- Usiądź przyniosę ci lód! I coś ciepłego i może jeszcze .... - przerwał mi wybuchem śmiechu .
- Oj kocie , kocie - mówił nadal śmiejąc się.
- No co ? - popatrzyłam na niego zdziwiona. - Nie trzeba było pukać mi w okno kiedy nago siedziałam w wannie! - szybko dodałam.
- Przepraszam - uśmiechał się - ale nie trafiłaś we mnie tylko w doniczkę stojącą obok - znów wybuchną śmiechem.
- Sam sobie przynieś coś do picia ! - krzyknęłam - Baran - powiedziałam cichutko to siebie po czym wyszłam z pokoju. Usiadłam na fotelu włączając telewizor. Nic ciekawego nie leciało ale jakoś nie miałam ochoty z nim rozmawiać. Dlaczego go nie wyprosiłam? Sama nie wiem , może dlatego że to mój chłopak! Nie ważne.
- Kochanie , słoneczko najdroższe , kluseczko - usłyszałam .
- Kluseczko?! I uważasz  że to poprawia Twoją sytuację.? - wydukałam opychając się żelkami. Po cichutku zakradł się do pokoju i zakrył mi oczy.
- Weź przestań - powiedziałam odpychając jego męskie dłonie.
- Uwielbiam te twoje fochy skarbie - szepną mi na ucho po czym obdarował pocałunkiem. Uśmiechnęłam się czując jak stado motyli wibruje w moim brzuchu. " żałosne" pomyślałam. Jeszcze miałam motyle , jeszcze przechodziły mnie dreszcze choć już byłam z nim , choć już był mój. Nie ważne , kto powiedział że miłość kończy się wtedy kiedy dwie osoby są w związku? Według mnie miłość w tym momencie się zaczyna.
- Kocham cię - nieśmiało wyjąkałam odwracając od niego głowę.
- Hej , ja ciebie też i to bardzo. - usiadł koło mnie i pocałował . Tak zachłannie jakbym zarz miała uciec, ale ja nie miała takiego zamiaru.


http://www.formspring.me/noofound  ( pytajcie o co chcecie )

6 komentarzy:

  1. uważasz*
    włączając* :)
    świetny wpis! :*

    OdpowiedzUsuń
  2. włączając*
    uważając*
    i straaaaaasznie, nie podoba mi się to, że raz piszesz w pierwszosobowej narraci, albo trzeciosobowej. ;x o np, tu :- No co ? - popatrzyŁA na niego zdziwiona. - Nie trzeba było pukać mi w okno kiedy nago siedziałam w wannie! - szybko dodaŁAM.
    a tak, to super :)

    OdpowiedzUsuń
  3. nie ma za co :), wiesz, lubię pouczać ludzi hahahaha :D

    OdpowiedzUsuń


* Napisz, że obserwujesz, a zrobię to samo :)
* Przeczytaj chociaż połowę tego co napisałam.
* Pisz co sądzisz.